26. "Obietnice poranka" - Carrie Turansky
Kiedy za fantastyczną okładką kryje się fantastyczna treść.
Baner promocyjny pochodzi ze srony wydawnictwa Dreams, ale jest tak ładny, że nie mogłam go nie wstawić. |
"Obietnice poranka" to książka, która opowiada o młodziutkiej - znaczy w moim wieku :D - Margaret, Maggie. Pierwszy raz spotykamy się z nią w chwili tragedii, która zmienia jej życie na zawsze. Dziewczyna i maleńka Violet, jako jedyne uratowały się z tonącej łodzi, która tonąc zabrała całą rodzinę sióstr. Po czterech latach od tragedii Maggie wiedzie pozornie ustabilizowane życie, pracując w sklepie z kapeluszami babki i wychowując Violet. Okazuje się jednak, że nawet po takim czasie Margaret nie dozna spokoju, ponieważ do miasta wraca jej przyjaciel z dzieciństwa Nate, a wraz z nim szerek wątpliwości, skrywanych uczuć i ciąg zdarzeń, które skomplikują życie rodziny jeszcze bardziej. Zainteresowani? To dobrze, bo zdecydowanie macie czym!
Zacznę od tego, że nie sądziłam, że to będzie aż tak wielkie! (Prawdopodobnie powinnam nauczyć się sprawdzać ilość stron, ale co tam.) Książka ma ponad 500 stron i jest ogromna. Właściwie nie wiedziałam też do końca czego mam się po niej spodziewać - znaczy, jasne, opis sugerował coś w stylu romansu historycznego, może z elementami obyczajówki. Z tym, że nigdy nie miałam do czynienia z formą YA w wersji edwardiańskiej, dlatego podchodziłam z dużą rezerwą.
Niepotrzebnie. "Obietnice poranka" okazały się zgrabnie napisaną powieścią historyczną, w której znajdziecie elementy detektywistyczne, dramatyczne, obyczajowe, romans też się znajdzie. Nie obawiajcie się jednak, że któryś z wątków was przytłoczy. Carrie Turansky z taką lekkością i talentem łączy je wszystkie, że koniec końców te potężne 500 ston mija wam nie wiadomo kiedy i zostajecie z uczuciem pustki i niedowierzania. Książka prowadzona jest z - o ile dobrze pamiętam - trzech punktów narracyjnych. Mamy głównych bohaterów - Nate'a, Maggie - i Lily, przyjaciółkę Maggie, która z jakiegoś powodu dostała miejsce na kawałeczek swojej historii. Książka napisana jest bardzo swobodnie, bardzo lekkim, niezobowiązującym językiem. Może to dlatego czyta się ją tak płynnie. Mam na myśli to, że nawet jeśli nie po drodze wam z książkami historycznymi - beletrystyką historyczną znaczy się - to zwroty, język, opisy nie będą wam solą w oku, bo język jest bardzo uwspółcześniony. Jeśli mieliście więc wątpliwości na tym polu to spokojnie możecie je porzucić.
"Obietnice poranka" okazały się ciekawą książką - idealną do czytania w długie jesienne wieczory, przy herbacie i pod kocykiem. Okazała się czymś innym niż oczekiwałam. Prawdopodnie lepszym. Mogę ją polecić z czystym serduchem, bo mimo was będzie rozgrzewającą książką na jesienne wieczory.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Dreams. Trzymajcie się ciepło!
Komentarze
Prześlij komentarz