Podsumowanie września - Iza

Przy dźwiękach "Baby blue" Zachary'ego Kibbe i podczas  krótkiej przerwy w oglądaniu Chicago Fire postanowiłam napisać dla was podsumowanie września. Z racji tego, że wrzesień był o wiele gorszym czytelniczo miesiącem niż październik to pewnie nie będzie tego dużo :D
Znalezione obrazy dla zapytania Brzoskwiniowy świt
1. Ile książek?

We wrześniu przeczytałam jedynie czternaście książek. To o wiele mniej niż w tamtym miesiącu, ale nadal w miarę porządny wynik. Po dodaniu wrześniowych pozycji do wymarzonego wyniuku 210 książek brakuje mi jedynie 34 książek.

2. Jakie? Te dobre rzeczy!

Niewielki w tym miesiącu mam wybór, ale na uwagę zdecydowanie zasługują książki M.J. Pamiloff - "King's", "King for a day" i "King of me". Książki nie są wydane jeszcze w Polsce, ale naprawdę mieszają w głowie, są pomylone, ale przy tym tak wciągające, że przeczytanie trzech cześci zajęło mi niewiele więcej niż dzień. W tym miesiącu odświeżyłam sobie też "Crashed. W zderzeniu z miłością" i "Fueled. Napędzani porządaniem", czyli dwie części mojej ukochanej serii. Widzieliście już ekranizację pierwszego tomu - "Driven"? Serdecznie polecam! Na uwagę zasługuje też "Dirty english" Ilsy Madden Mills, czyli kolejna książka, która jeszcze nie doczekala się polskiej premiery, nad czym serdecznie ubolewam i mam nadzieję, że jednak, któreś wydawnictwo się pokusi. Jest jeszcze "Wołanie miłości" Lisy Kleypas, coś co okazało się naprawdę przyjemną lekturą na wczesne poranne godziny. No i na koniec "Brzoskwiniowy świt" Denise Hunter, ciepła, kochana historia, o której więcej przeczytacie w recenzji. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że znaczna większość książek przeczytanych w tym miesiącu to te dobre książki, które naprawdę chciałabym wam polecić.

3. Jakie? Te złe rzeczy!

Tu chciałabym wspomnieć jedynie o jednej ksiązce, czyli o "Bastard" J. L. Perry. Książka, którą również czytałam w oryginale, okazała się za długa, przeciągnięta i tak, jak podchodziłam do niej z wielkim entuzjazmem to podczas czytania nie byłam już tak optymistyczna.

Znalezione obrazy dla zapytania mimi jean pamfiloff books4. Najlepsza i najgorsza?

Najlepsza w tym miesiącu była Mimi Jean Pamiloff. Bezapelacyjnie powaliła na łopatki wszystko. Kocham ten pokręcony klimat, to, że nie jest to normalny romans, ale połączenie kilku gatunków. Wspaniali bohaterowie i uzależniająca fabuła. Najgorsza? Właściwie w tym miesiącu niebyło nic  na tyle tragicznego, żeby nazwać najgorszym, ale chyba ponownie wymienię tu "Bastard" za naprawdę ogromnu zawód.

5. Okładka miesiąca?

Znowu - Mimi Jean Pamiloff. Te okładki mają w sobie coś naprawdę przyciągającego wzrok.

6. Aferki września? 

Aferka września nie dotyczy Zagubionej, ale czegoś, co uwielbiam i kogoś, kogo bardzo szanuję, czyli Bestselerek. Dziewczyny w sobotę wstawiły recenzję książki Brandona Sandersona i zostały trochę zmieszane za niepopularną opinię z błotem. Dla twórcy i recenzenta brak szacunku dla jego subiektywnej jednak recenzji jest jak cios w twarz. Bo można się nie zgadzać. Można być obojętnym na argumenty. Dziewczyny zrobiły solidną, osadzoną na przemyślanych argumentach recenzję i każdy powinien ją uszanować.

Tak to minął wrzesień. A wy? Ile? Co? Jakie ksiażki były najlepsze, a jakie najgorsze?  Trzymajcie się ciepło!

Komentarze

Popularne posty