21. "Zanim zniknę" - Anna Dąbrowska

Iza:
  Kiedy w zapowiedziach pojawiła się kolejna książka Ani nawet się nie zastanawiałam i od
razu powędrowała na listę do przeczytania. Po cudownym “Nauczycielu tańca” chciałam
więcej i wreszcie miałam to dostać - podobno w jeszcze bardziej wzruszającej formie.
Pewnie ci, którzy obserwują nasz fanpage wiedzą już co z tego wyszło - książka okazała się cudowna!



 Wiktoria to dziewczyna, która nie ma łatwego życia. Po samobójstwie ojca musi przeprowadzić się do nowego miasta i tam rozpocząć wszystko od nowa.Do przeprowadzki zmusza ją jej matka, Alicja i jej partner, czyli dwójka ludzi, którzy zdaniem Wiktorii są odpowiedzialni za śmierć ojca. Nowe rzeczy nigdy nie są łatwe, a kiedy dodatkowo w życiu dziewczyny pojawia się dwóch chłopców robi się jeszcze trudniej. Maks - chłopak, o którym skrycie marzy każda dziewczyna. I jest też Syriusz - na myśl o którym przychodzi mi jedno słowo - dobry. Syriusz jest mądry, ale też zamknięty w sobie.

  Ten krótki opis fabuły jest nieprzypadkowy. Książkę najlepiej “zjeść” bez zbytniej znajomości opisu, bo wtedy dostarczy nam najwięcej emocji. “Zanim zniknę” to coś zupełnie innego niż poprzednie książki Ani Dąbrowskiej. Myślałam, że to “Nauczyciel tańca” rozbił moje serce na kawałki, ale tamte uczucia były niczym w porównaniu do tego co czuję teraz. Kiedy rozmawiałyśmy z Wiką o tej książce stwierdziła, że wiedziała od początku, że to będzie książka idealna - właśnie to, czego było nam obu trzeba. Muszę jej przyznać rację. “Zanim zniknę” niesie ze sobą ogromną paletę emocji, rozpoczynając od tych ciepłych, dobrych aż do wściekłości. To nie jest książka łatwa, ale taka która zapadnie wam w pamięć. Co warto wiedzieć to, że książka wiele czerpie od “Małego księcia” - podobna atmosfera, baśniowość, klimat, ogromny symbolizm. Dla mnie ta mała książeczka ma ogromne znaczenie, więc obawiałam się trochę tego, że “Zanim zniknę” nie podoła potędze, jaką jest Książę.
Niesłusznie.

  Książka angażuje od pierwszych stron, życie Wiktorii pędzi z taką prędkością i tyle się w nim zmienia, że czytelnik nie ma czasu na odpoczynek. Jednak nie tylko z tego powodu od książki niełatwo się oderwać. Tak, zwroty akcji to jedna rzecz, ale książka napisana jest tak pięknie, że tego stylu czytelnikowi nigdy dość. Wspomniałam już o klimacie bajki, baśni i chciałabym to powtórzyć. “Zanim zniknę” mocno haczy o niespodziewane. O coś takiego, czego nie sugeruje opis, ale - jakkolwiek to zabrzmi - o coś takiego, co dostrzeżecie patrząc sercem, nie oczami. I tak też należy przyjmować tę książkę - sercem.

  Bohaterowie Ani Dąbrowskiej zawsze potrafią podbić moje serducho. Nie tylko tym, że cą ciepli, dobrzy, cudowni, ale tym, że walczą, nie poddają się. Są tak, jak my. Zbudowani z krwi i kości. Bardzo autentyczni i cudownie ludzcy.

  Wiktoria nie ma łatwego życia i w książce obserwujemy jej desperackie starania o to, żeby wyciągnąć z niego maksymalnie dużo dobra. To nie jest książka o tym, jak zawojować świat i o tym, że zawsze będzie wspaniale. To książka o tym, że każdy, kto walczy już wygrał wszystko. Ania nie oszczędza swoich bohaterów i daje im wiele na ich barki. I to w jakiś sposób działa bardzo dobrze. Dostajemy bohaterów silnych, ale także cierpiących. Niezwykłych, ale pragnących zwykłych rzeczy.

  Nie trzeba dużo pisać o “Zanim zniknę”. Jest to książka, która poruszy wasze serca, wasze głowy. Was. Sięgnijcie po nią, jeśli wasze życie nie jest idealnie. Sięgnijcie, jeśli chcecie czegoś, co przywróci wam wiarę w dobro. No i sięgnijcie, jeśli chcecie mieć rozbite serce. Aniu: błagam pisz tą drugą część, bo umarłam trochę! Myślę, że ocena to czysta formalność, bo “Zanim zniknę” to moje 10/10. Czytajcie! Za egzemplarz ogromnie dziękujemy cudownemu Wydawnictwu Lira


Wiktoria:

   Już niejednokrotnie tutaj zachwycałam się tym, co tworzy Anna Dąbrowska. Bardzo cenię jej książki, ponieważ każda z nich ma w sobie coś niesamowitego, jakąś historię, która łamie serce albo ujmuje w najlepszy z możliwych sposobów. Pewnie zastanawiacie się co wywołała u mnie książka ,,Zanim zniknę"? Wszystko, co pozytywne. Serio.

  Wiktoria jest licealistką, która nie dość, że musi każdego dnia i nocy stawiać czoła swojej traumie, to w dodatku nie potrafi poradzić sobie z żałobą po ojcu. O samobójstwo ojca obwinia matkę, która od niego odeszła i po jego śmierci zmusiła Wiktorię do przeprowadzki nad polskie morze. To tam dziewczyna musi chodzić do szkoły artystycznej, jaką znalazła jej mama i to właśnie tam poznaje chłopaka z gwiazd. 

  Już pierwszego dnia w szkole dziewczyną spotyka Syriusza, który wskazał jej drogę do biblioteki, a jednocześnie zawrócił jej w głowie swoimi niesamowitymi oczami.

  
Wytrzymałam oddech, gdy zobaczyłam jego oczy. Wydawały się tak nieskazitelnie niebieskie, jakby kryształowe.


Dziewczyna nie potrafi się zaklimatyzować w swojej klasie, bo widzi, że inni nią gardzą, bo mimowolnie nie pasuje do krzykliwych buntowników ubierających się na czarno. Jednak by doliczyć matce stara się za wszelką cenę dostać do tego środowiska i zbuntować do tego stopnia, by ją zranić. Niestety, jej buntownicze zamiary doprowadzają jedynie do tego, że kilkukrotnie niemal dochodzi do tragedii z jej udziałem, z których uchodzi niemal bez szwanku. Dlaczego? Dlatego, że posiada anioła stróża, który nigdy nie pozwoli, by coś jej się stało.

 Tyle książek już czytałam w swoim życiu, ale powiem wam, że to jest moja pierwsza książka w której miałam swoją imienniczke jako główną bohaterkę. Bardzo szanuję za imiona bohaterów, Pani Aniu! :D A już całkiem odnosząc się do książki, to przez szkołę praktycznie nie mam czasu na czytanie, więc gdy się za nią wzięłam to wiedziałam, że to było to, czego mi brakowało! Podczas czytania ,,Zanim zniknę" miałam przed oczami wszystko, co się tam działo. Za to kocham czytać, ale jeszcze nigdy podczas czytania nie wyobrażałam siebie wszystkiego jako film. Więc uwierzcie, już wtedy wiedziałam, że czytam coś mistrzowskiego i zachwycałam się nad tym niesamowicie. Nie chciałam kończyć tej książki, bo ona była wręcz  magiczna. Taka lekka jak piórko, poruszająca tematy tragedii życiowych, ale nie miażdżyła mojego serca, a jedynie je otulała. Ta książka do pierwszej połowy była dla mnie niezwykle lekka, przyjemna i uczuciowa. 

  Z drugą połową było inaczej. Tam wchodziły emocje, które kocham równie mocno. Było zszokowanie, wzruszenie, niezrozumienie i ból. Osobiście miałam wrażenie, że autorka tak mniej więcej po połowie zeszła z etapu tańczących motyli, zachodów słońca, lekkich pocałunków. To było niesamowite! Czytałam wiele "cukierkowych" książek, a czuję, że autorka nie chciała by ta była taką idealną historią. Chciała pokazać, że silna miłość to nie tylko to co dobre. Że miłość oznacza też poświęcenie, strach o drugą osobę. Kocham sposób w jaki pisze Pani Dąbrowska, a także uwielbiam okładki od Wydawnictwa Lira, bo są mistrzowskie! Nawet moja mama, która za książkami jest niebardzo zaprzyjaźniona zachwycała się wydaniem tej powieści. Autorka znów wykreowała bohaterów, których chciałabym poznać w życiu realnym, a w dodatku ta historia była nieszablonowa i zaskakująca. Przez ta książkę chyba pokochałam paranomal romance! Nie mogę się doczekać drugiej części, bo ta zakończyła się w taki sposób, że agh, chce na już drugą! Z łatwością mogę dać tej książce 9.5/10. Odejmuje 0.5 za złamane serducho na końcu, ma ktoś taśmę izolacyjna, bo nadal się nie posklejało?
Zobacz obraz źródłowy

Za swój egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwo Lira. Wydawajcie więcej takich książek. Dąbrowskiej na półkach nigdy nie będzie za wiele! :)

Komentarze

  1. Niesamowicie wnikliwa recenzja! Ale wątpię żebym sięgnęła po ten tytuł, bo to jednak nie moje klimaty.

    Pozdrawiam,
    Gabcia bookish-shark.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i właśnie dlatego cieszę się, że posiadamy tyle gatunków do wyboru :)
      Również pozdrawiam! ;)

      Usuń
  2. Brzmi całkiem zacnie, ale póki co mam za sobą kilka takich książek, więc ta musi poczekać na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tak, to lepiej odczekać trochę, bo takie książki potrafią bawić się naszymi uczuciami ;)

      Usuń
  3. "Nauczyciela tańca" posiadam na swojej półce i nadal czeka w kolejce na przeczytanie. Jeśli styl pisania autorki spodoba mi się, to możliwe, że po tę książkę również sięgnę.
    Pozdrawiam, Girl in books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo Nauczyciel jest równie cudowny :)
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. Bardzo zachęciła mnie recenzja do przeczytania :D Mam nadzieję, że w najbliższym czasie przeczytam ją :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało nam się Cię zachęcić :)

      Usuń
  5. Jakoś literatura romantyczno-obyczajowa nie przemawia do mnie. Mam wrażenie, że tracę przy niej mnóstwo czasu, który mogłam poświęcić na książki z porywającą fabułą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widać, że ksiązka podpasowałą bo recenzja pełna emocji ;)
    Pozdrawiam
    https://jeszczerozdzial.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty