10. ,,W rytmie passady''- Anna Dąbrowska


,,W rytmie passady’’ dostałam, jako prezent urodzinowy od osoby, która wie, co lubię czytać, więc nigdy nie spodziewam się od niej przeciętnych książek, zatem ta miała dość wysoko postawioną poprzeczkę. Z piórem Anny Dąbrowskiej miałam już do czynienia podczas czytania,, Nakarmię Cię miłością’’. Moja przyjaciółka stwierdziła, że prawdziwie pokocham twórczość tej autorki dopiero, gdy przeczytam passadę. No i muszę jej przyznać rację :P

,,Jest taki taniec, który nazywa się życiem. Nigdy nie wiesz, jak potoczy się twoja historia.''
   Julita to licealistka bez pewności siebie, z skłonnościami aspołecznymi i z lękiem, którego ludzie z jej otoczenia nie rozumieją, ponieważ nie znają powodu tak drastycznej zmiany w charakterze jeszcze niedawno nad wyraz aktywnej towarzysko osoby.

,,Moje ramiona zostały stworzone, by ją obejmować, moje dłonie, by trzymać ją za rękę, a oczy, by na nią patrzeć.''

     Marcel jest instruktorem tańca, pogrążonym w swoich życiowych problemach. Śmiertelna choroba matki, problemy finansowe, poczucie zdrady, jaką był dotknięty przez swoją była partnerkę. Przez problemy finansowe chce wziąć udział w konkursie tanecznym, w którym gra toczy się o duże pieniądze. Ale tutaj trafia na dość duży problem, gdyż nie ma osoby towarzyszącej. Można rzec, że z nieba spadła mu Julita, którą na lekcjach zumby zauważył przyjaciel Marcela, Kuba. Odszukał nieoszlifowany diament, w którym drzemie ogromny potencjał.
,,Moje ramiona zostały stworzone, by ją obejmować, moje dłonie, by trzymać ją za rękę, a oczy, by na nią patrzeć.''    ,,W rytmie passady’’ to książka, którą czytałam dość długo, z czego tym razem się cieszę. Miałam możliwość powoli przeżywać tą historię wraz z głównymi bohaterami. Julita z początku bardzo mnie irytowała, gdy jeszcze nie znałam powodu jej dziwnych reakcji i zachowań. Denerwowało mnie jej notoryczne tkwienie w swoim lęku. Do pewnego momentu naprawdę za nią nie przepadałam. A gdy zrozumiałam, co przeżyła to zaczęłam jej współczuć, ją dopingować i podziwiać. Stała się moją bohaterką, która po upadku chwilę leży na ziemi, a potem i tak się podnosi i idzie przed siebie. W Marcelu zakochałam się mniej więcej w tym samym momencie, co Jula, ale to ją dopuścił do swojego serca, a nie mnie. Szczęściara :P Nie jest on mężczyzną idealnym, ale zmienia Julitę w sposób, jakiego mógł dokonać tylko on. Uwolnił ją z jej skorupy, w jakiej się ukryła. Ocalił. Pokochał. Zranił.




,,Taniec to komunikat, kompozycja słów ukrytych w uśmiechu, spojrzeniu przyspieszonym oddechu, pokryciu rumieńcem, biciu serca, a także drżeniu ciała.''
      Oczekiwałam po Annie Dąbrowskiej naprawdę wiele, ale takiego wachlarzu emocji się nie spodziewałam. Czułam tak wiele skrajnych emocji- zaciekawienie, rozpacz, zranienie, zdenerwowanie, poirytowanie, radość, rozbawienie. A gdy przeczytałam ostatnie kilka stron książki czułam, jakby mi wyrwała serce, albo przynajmniej na chwilę zatrzymała. Dobiła mnie, a jednocześnie zafascynowała. Zakończyła tą książkę tak niespodziewanym zwrotem akcji, że nie potrafiłam nic powiedzieć, zareagować, bo byłam po prostu w szoku. Zamknęłam książkę z jedną myślą, a mianowicie, ‘‘Co tu się właśnie stało?’’
   Czuję, że ta książka pozostanie na długo w mojej pamięci. Przez nią miałam ochotę zapisać się na zumbę i poderwać jakiegoś tancerza! Kurczę, nadal mam ochotę to zrobić :P Chyba nie pozostaje mi nic więcej, jak podziękować autorce. Stworzyłaś arcydzieło 
😍

Komentarze

  1. Ciekawa pozycja, rzucę okiem w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytać uwielbiam, ale tej autorki akurat nie miałam okazji poznać:) Chętnie to zmienię!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty