20. "Chaos" L.J. Shen


Znalezione obrazy dla zapytania chaos l.j. shen lubimy czytać   Nie tak dawno temu z niewielkim przekonaniem sięgnęłam po “Intrygę”. Nie wiem, ile stron zajęło mi zakochanie się w tej brudnej, okropnej historii - pięć? dziesięć? Książki L.J. Shen nie są kolorowymi romansami o tym, jak źli chłopcy stają się cudownymi mężczyznami, ani o tym, że miłość wygrywa wszystko i jest w stanie pokonać każdą przeszkodę. Są o tym, że nawet najpodlejsza osoba ma szansę na wybaczenie i na uczucie. O tym, że miłość nie pokonuje przeszkód, ale uczy je omijać. Są o tym, że nawet najwięksi brutale mają słabe punkty.

 “Chaos” dodaje do tego śmierć.
Rosie LeBlanc, inaczej Mała LeBlanc lub Młoda LeBlanc.
Dean “Szatan” Cole.


Rosie, siostra Millie, którą poznajemy w pierwszej części, choruje na mukowiscydozę.
Paskudztwo odejmuje jej 40 lat życia i wykańcza ją każdego dnia. Dziewczyna nienawidzi
tego, że jej choroba ją definiuje i już w poprzedniej części wynosi się do Nowego Jorku,
miasta, w którym może zyskać upragnioną niezależność i w którym nikt nie traktuje jej jakby
już była martwa. Pech chciał, że w Nowym Jorku mieszka też najlepszy przyjaciel Brutala,
czyli Dean. Ten sam Dean, który wydaje się, że z zdobycia Rosie uczynił swój życiowy cel.
   Po “Intrydze” nie było opcji, żebym nie sięgnęła po “Chaos”. To, czego się nie
spodziewałam to, że te dwie książki są tak różne i tak od siebie odmienne. Brutal i Emilia
dostają swoje szczęśliwe zakończenie, a Rosie nadal jest chora. Od tego właściwie zaczyna
się książka. Właściwie, bo tak naprawdę zaczyna się od zdarzeń sprzed jedenastu lat.
Jak już wspomniałam ta książka opowiada zupełnie inną historię niż poprzednia, ale
brutalność i brzydkość opisywanego świata jest identyczna. Przede wszystkim, jeśli
bierzecie pod uwagę czytanie tej serii to weźcie pod uwagę to, że “Święci grzesznicy” to
gatunek dark romance, a nie słodki erotyk lub romansidło. Książka nie przypadnie do gustu
każdemu, a nawet skłonna jestem stwierdzić, że spodoba się niewielu. Ja jestem
zachwycona. Czym?
   Przede wszystkim historią - niebanalna, inna niż wszystkie, złożona, trudna, bolesna, a
jednocześnie tak prawdziwa i tak życiowa. Choroba Rosie kładzie się cieniem na całej
historii, ale to tylko sprawia, że historia jest pełniejsza. Autorka ma taki styl, że nie ważne o
czym pisze, potrafi wciągnąć na całego. W dodatku tak naprawdę nie obiecuje nam dobrego
zakończenia, z motylkami, fru fru i innymi cudownościami, bo i ta historia nie może mieć
szczęśliwego zakończenia. “Chaos” jest o tym, co możemy zrobić, aby być szczęśliwym
chociaż przez chwilę, zanim pochłonie nas ciemność.
  Jeśli chodzi o bohaterów to nie ma tu co dużo pisać, bo wszystkich poznaliście w
poprzednim tomie - jak już czytaliście wyżej główną rolę grają tu Rosie i Dean i jeśli
polubiliście ich w pierwszym tomie to ten tylko wzmocni to uczucie, jeśli nie to… cóż, nie jest to książka dla was. Dużo więcej jest tu wątków rodzinnych, mniej intryg, a więcej walki o
samego siebie i o to, co tak naprawdę w życiu ważne. Szatan, Dean, w poprzednim tomie
gra niewielką rolę, nie da się go poznać, ale w “Chaosie” prześwietlamy go od A do Z i
naprawdę spodobało mi się to, co dostałam. Dean jest solidną postacią, z solidnymi
motywacjami i normalnymi pragnieniami. Chce Rosie i ma ją chociaż na krótką chwilę.
  Rosie jako bohaterka jest jedną z trudniejszych postaci do czytania, z jaką miałam do
czynienia. Właściwie nie wiem jak dokładny był reaserch autorki odnośnie umysłu osoby
chorej, ale Rosie nie jest groteskowa i nie jest przerysowana. Nie ma napadów złości, godzi
się z chorobą… no i żyje. Najlepiej jak umie.
  A jeśli chodzi o Brutala to nadal jest Brutalem. :D
  Książka nie była ani lepsza ani gorsza od swojej poprzedniczki. Właściwie po napisaniu kilku postów odnośnie tej książki na naszych mediach społecznościowych kilka osób stwierdziło, że nie odnalazło w książkach L.J. Shen tego, co ja. Nie mam co do tego wątpliwości - ludzie różnie będą odbierać te książki i to dobrze. Ostrzegam - dla niektórych będą za proste, dla niektórych zbyt brutalne i to jest okej. Nie polecam tej książki każdemu. Polecam ją tym, którzy lubią, kiedy nie wszystko jest oczywiste, miłość brzydka, a życie krótkie.



Komentarze

  1. Zacznę od tego, że okładka jest fenomenalna ^^ Słyszałam gdzieś już o tej książce i mam w planach po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam jeszcze o tej książce, ale przyznam, że nawet mnie zainteresowała. Może kiedyś po nią sięgnę, ale na pewno nie w najbliższym czasie.
    Pozdrawiam, Girl in books

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest to mój klimat, raczej nie sięgnę... :)
    Pozdrawiam, http://popkulturkaosobista.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Facet na okładce to niezłe ciacho. Gdybym trafiła na tę książkę w bibliotece zdecydowanie bym po nią sięgnęła. Muszę jednak zacząć od początku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja po prostu nie widzę się w tych klimatach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie słyszałam jeszcze o tej książce ale to chyba nei moje klimaty ;<

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty