16. "Panny Młode. Jesień" Springer, Ganshert, Vogt

Znalezione obrazy dla zapytania panny młode jesieńWRZEŚNIOWA PANNA MŁODA - KATHRYN SPRIINGER

    Historia wrześniowej panny młodej opowiada tak naprawdę historię samotnej Annie, która pod wpływem spontanicznej decyzji przeprowadza się do małego, urokliwego miasteczka i tam zaczyna prowadzić małą księgarenkę. Jak to zwykle w bajkach bywa poznaje też królewicza, Jessego, który okazuje się… marudnym, podejrzliwym policjantem. Jak tu nie pokochać takiej historii?
    Zacznę od tego, że po takie książki sięgam głównie dla odprężenia, żeby wyłączyć myślenie i wreszcie poczytać o czymś, co podniesie mnie na duchu. Jeśli historia jest dobrze napisana to czas spędzony z książką dodaje energii i jest naprawdę przyjemnie spędzony. Mimo, że “Wrześniowa panna młoda” nie jest szczytem literackiej potęgi to jest jedną z najbardziej uroczych, ciepłych i urzekających książek jakie ostatnio czytałam. Tak naprawdę nie chodzi tu o samą historię, ale o to, jacy w tej książce są ludzie i jak do siebie się odnoszą. Chociaż sama żyję w małym miasteczku i wiem, że ludzie rzadko odnoszą się do siebie z sympatią to niezmiernie miło było mi poczytać o codziennej ludzkiej uprzejmości. Bohaterowie czasem pod pozorem bycia mrukiem, ukrywają ogromną troskę o swoich najbliższych, przez zdenerwowanie i nerwowość okazują strach przed brakiem akceptacji, przez drobne “pomyłki” okazują pragnienie okazania zainteresowania.
   Sama historia też nie jest zła, chociaż wydaje mi się, że rozwijanie znajomości Jessego i
Annie autorka potraktowała odrobinę po macoszemu to cieszę się, że tak naprawdę skupiła
się na rozwijaniu jedynie wątku “udawanego” ślubu, bo inaczej miałabym wrażenie, że w
książce czegoś zabrakło. W takim jednak wypadku możemy spokojnie skupić się na
przygotowaniach - które swoją drogą są nie tylko zabawne, ale i wzruszające - a nie na kilku
wątkach, które nic nie wnoszą do książki.
     Styl autorki nie jest zły. Wiadomo, nie jest to majstersztyk, ale książka nie ma być piękna,
jej czytanie ma sprawiać przyjemność i to właśnie robi. “Wrześniową” przeczytałam z wielką
przyjemnością!

PAŹDZIERNIKOWA PANNA MŁODA - KATIE GANSHERT

   W “Październikowej pannie młodej” przeczytacie o historii Emmy, która zgadza się wziąć
ślub z Jakiem tylko dlatego, żeby spełnić jedno z ostatnich życzeń umierającego taty.
O tej części chyba nie będę w stanie napisać wiele, bo już czuję, że trzęsą mi się ręce.
Wyobraźcie sobie co było podczas czytania!
    Po takich książkach człowiek, jak już wyżej wspomniałam, nie spodziewa się wiele - przyjemna, ale prosta historia, ciekawi bohaterowie, w których charakteryzację nie zagłębiamy się tak bardzo i odprężenie, które czujemy podczas czytania książki. W poprzedniej części dostałam to wszystko i jeszcze więcej, bo kilka razy zostałam zaskoczona i w ogóle było bardzo uroczo.
   “Październikowa panna młoda” to zupełnie inna historia. Książka jest na wskroś prawdziwa i zamiast być głupiutkim, uroczym romansem rozpiernicza psychicznie. Na pierwszy plan w tej historii wychodzi nie romans, ale właśnie wątek choroby i tego, co chciałoby się zrobić dla chorej osoby, żeby tylko jej trochę ulżyć. Właśnie przez ten wątek pokochałam Emmę, z którą naprawdę się zżyłam i której pragnienia i motywacje wydawały się tak życiowe i tak naturalne, że ominięcie jej obojętnie jest niemożliwe. W dodatku samo rozwinięcie tej historii zwala z nóg, bo w książce nie ma cudów, nie ma fajerwerków i nie ma niewytłumaczalnych “dobrych” wydarzeń. Moje serce zostało roztrzaskane, ale w najlepszy ze sposobów. Przede wszystkim należy zaznaczyć też, że styl i poprowadzenie fabuły jest dużo lepszy niż w poprzedniej części. “Wrześniowa” zostawiła po sobie pewien niedosyt, jeśli chodzi o historię miłosną, ale “Październikowa” daje z siebie 150%. Czytelnik nie zostaje z uczuciem jakiegoś braku, wydaje mi się, że przez to, że autorka postanowiła połączyć ze sobą bohaterów już dużo wcześniej, więc i ich uczucia miały szansę dłużej się rozwijać, dlatego i tej ostatni “etap” wydaje się bardziej prawdopodobny.
Czy polecam “Październikową”? Całym sercem.

LISTOPADOWA PANNA MŁODA - BETH K. VOGT

   Tą historię właściwie najmniej pamiętam. Książka opowiada o Sadie, która po kolejnym
miłosnym rozczarowaniu zostaje zmuszona, aby dać szansę swojemu najlepszemu
przyjacielowi, Erikowi, który od wieków zakochany jest w Sadie.
  Nie wiem dlaczego, ale “Listopadowa panna młoda” przypadła mi do gustu najmniej.
Znaczy - wiem co popsuło książkę, ale nie wiem dlaczego aż tak bardzo, bo zazwyczaj jakoś
potrafię sobie z takim czymś poradzić. Otóż - bardzo irytowała mnie w tej książce Sadie,
która - o ironio! - zachowuje się jak prawdziwa kobieta. Kojarzycie te wszystkie memy o tym
kobiecym “domyśl się”, “nie zależy ci na mnie”, friendzonowaniu i w ogóle? No właśnie! Jeśli
nie przeszkadzają wam kobiece zachowania to książką wam się z pewnością spodoba,
dlatego, że jej fabuła jest naprawdę ciekawa. Przede wszystkim to, że Sadie jest właściwie
ślepa na to, co czuje do niej Eric i dzięki temu w książce powstaje mały chaos. Styl autorki
jest lekki, a książkę czyta (lub czytałoby się) przyjemnie gdyby nie ta Sadie!
Akurat trzecią cześć chyba polecam najmniej, nie czytałam jej z takim zapartym tchem, jak
ostatnie dwie, chociaż nie oceniam jej jakoś bardzo źle. Wiem, że historia nie przypadła mi
do gustu to doceniam dopracowanie historii i to,jak autorka ją poprowadziła, bo znów mamy bohaterów, u których obserwujemy tą ostatnią długą dojrzewającego uczucia. Koniec końców i na tej książce się wzruszyłam i tą przeczytałam z przyjemnością, więc ją również polecam.

OGÓŁEM:

   Mam wrażenie, że Panny Młode przeczytam niedługo jeszcze raz i kawałek po kawałku
spędzę z nimi jesień. Książki pisane są lekko, przyjemnie i czas spędzony na czytaniu - a
nie było go wiele - to czas spędzony naprawdę wspaniale. Jeśli miałabym ocenić je pod
względem tego, która podobała mi się najbardziej to zdecydowanie była to “Październikowa
panna młoda
”, zaraz po niej “Wrześniowa”, a chociaż “Listopadowa” znajduje się na
ostatnim miejscu to nie znaczy, że jej nie polecam. Wiem już, że z pewnością sięgnę po
resztę książek z tej serii, bo nie tylko mają świetne historie, ciepłych, kochanych bohaterów,
ale też cudownie nadają się do poprawiania humoru. No i mają cudowne okładki! :D
Także: dajcie się zaprosić na śluby, nie pożałujecie.
Zobacz obraz źródłowy


 Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dreams - sprawiliście
mi naprawdę wielką przyjemność!

Komentarze

  1. Widziałam kilka recenzji tej książki i zdecydowanie mnie nie przekonuje :) Raczej po nią nie sięgnę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij po taką, która cię zaciekawi ;)
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Lubie takie historie. Są świetne na odstresowanue się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi jak książka idealna na zakończenie lata ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przypominam sobie abym gdzieś już się natknęła na tę książkę. W najbliższym czasie raczej jej nie przeczytam, ponieważ mam sporo książek, które muszę ogarnąć, ale może w późniejszym czasie to zrobię.
    biblioteczkamoni.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero niedawno miała premiere, więc może dlatego nie miałaś możliwości się na nią natknąć ;)
      Pozdrawiam! :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty